Wędkowanie spod lodu
Zaledwie przed tygodniem, na łamach naszych Aktualności ostrzegałem, aby bardzo uważać wchodząc – w celu powędkowania – na tworzący się lód. Pamiętajmy, że jeśli tylko zachowamy podstawowe zasady bezpieczeństwa, to podlodowe łowienie można uprawiać dość bezpiecznie. Kiedyś od jednego z kolegów siedzącego nad wywierconym otworem usłyszałem taką oto sentencję. Na lodzie w pełni bezpieczne są tylko ptaki. Trochę w tym prawdy jest, ale po kilku dniach znacznych spadków temperatury tafla lodowa lokalnie przekracza już 20 centymetrów i to już jest trochę bezpieczniej. Jest jednak parę warunków. Kilka z nich już wymieniłem przed tygodniem. Teraz dodam kolejne. Ten mocny lód, o jakim wspomniałem pokryty jest niestety śniegiem. Trzeba, więc zwracać uwagę, czy nie ma pod nim oparzelisk. Pierwszą taką oznaką jest mokry, a nie biały śnieg. Takie miejsca omijajcie z daleka. Pamiętajmy, że człowiek w lodowatej wodzie zaczyna tracić świadomość już po minucie, a po trzech możemy stracić przytomność. Nie wchodzimy zatem na lód sami. Bardziej bezpiecznie na lodzie mogą się czuć ubrani w pływający kombinezon wędkarski. Kolejna i chyba najważniejsza zasada, to rozsądek. Jak to jednak najczęściej bywa wszystkich zasad raczej nie spełniamy i właśnie dlatego ta ostatnia jest niezwykle ważna, a jeśli tak, to możemy już wejść na taflę, wywiercić otwór, albo kilka i puścić w ruch, pod powierzchnię lodu mormyszki dyndające na cienkiej żyłce od kiwoka. Może być oczywiście i inna przynęta, choćby mała blaszka, a nawet zestaw spławikowy. Ale aktualne ocieplenie powinno włączyć w nas dodatkowy bezpiecznik. Uważajmy na roztopy. Kiedy w sobotę i niedzielę odwiedziłem Jezioro Głębokie i Kanał Odyńca miłośników takich podlodowych zmagań nie brakowało. Efekty? Bywało różnie. Od kilku nawet sporych płoci, przez niewielkie okonki. Słyszałem też o nawet sporym szczupaku, który natychmiast wrócił do wody. Rozsądnego, spokojnego i bezpiecznego wędkowania Wam życzę.