Na bezrybiu
Oczywiście i rak ryba. O tym wiemy chyba wszyscy. Dodajmy do tego jeszcze ostatnie upały, kiedy temperatura przekraczała 30 stopni w cieniu i wystarczy. Wakacje w pełni i wielu z nas, a szczególnie urlopowych wędkarzy moczy kije i narzeka. Część z Was podglądałem z aparatem. Z kilkoma rozmawiałem. Tak, tak… znamy to narzekanie, ale ani o wschodzie słońca, ani o zachodzie ryby mają w nosie to, że przecież my herosi musimy wyciągnąć z rzeki czy jeziora rybę życia. Niestety. Żeby nie było, że zmyślam to przyznam się szczerze. Sam byłem nad pięknym jeziorem, ale fotografować nie było czego. Najpiękniejsze były poranki, spotkania z pływającymi w grążelach bobrami i rybołowami pikującymi w wodę podczas ataków na trące się ukleje. Oczywiście są wyjątki, kiedy mając nieco więcej szczęścia i cierpliwości nie wracamy z wody tylko o kiju. Generalnie wakacyjne wędkowanie jest w tym roku kiepskie. Od jednego z wędkarzy, który pływał, jak ja – na łódce, że ryby nie biorą, bo nie chcą złapać wirusa i pływają w maseczkach. Drugi opowiedział mi o swoim dziadku, który uczył go trzymać kija w rękach. „Tylko cierpliwość wynagrodzi ci spędzone godziny nad wodą. Ryby nie biorą wtedy, kiedy ty chcesz. Poczekaj, a jak się już zdecydują, to podpłyną i do twojej wędki.” – Zacytował dziadka i zameldował. Kilka dni temu o 9 rano złowiłem 15 – kilogramowego suma. Zabawa była przednia! Jest jeszcze jedna zasada i to niedotycząca pogody, skoków ciśnienia i wietrznej aury. Wieli z nas już o tym wie. Bywamy z wędkami nad wodą dla przyjemności. Fajna ryba jest tylko najsmaczniejszą przyprawą dodaną do spędzonego na łonie przyrody wolnego czasu. Nie warto narzekać.